Skip to main content

Anti-aging to proces, na który ma wpływ wiele czynników. Można stosować wspaniałe kosmetyki i wykonywać mnóstwo skutecznych zabiegów, ale to jedynie część góry lodowej.

Postanowiłam napisać o tym, co z moich, ponad 20 letniej obserwacji, wpływa na skórę wyjątkowo źle – o cukrze!

Cukier to w skrócie samo zło. Jego spożywanie przyczynia się do szybszego starzenia się skóry, utraty jej jędrności, zaostrzenia chorób o podłożu zapalnym, ze względu na jego właściwości uszkadzające białka strukturalne. Jeżeli nie słyszałeś jeszcze o AGE’s – przeczytaj!

AGE’s to tzw końcowe produkty glikacji powstają kiedy obecny w naszej krwi cukier, przyłącza się do białek w naszym ciele, bez udziału enzymów (samoistnie). Proces ten nazywamy glikacją. Dotyczy on wszystkich organów naszego ciała. Podobny jest on do zjawiska karmelizacji, co wpływa także na zmianę kolorytu skóry! Na działanie glikacji narażony jest nasz układ krwionośny, nasze serce, nerki, mózg i oczy. AGE’s  niszczą kolagen i elastynę w naszej skórze i naczyniach krwionośnych, przez co skóra rozciąga się, wiotczeje i traci swą grubość. To one odpowiedzialne są także, min. za degradację stawów…

Dla tych którzy preferują słodki smak a nie chcą borykać się z konsekwencjami „przecukrzenia” jest już droga ewakuacyjna. To ważna wskazówka także dla tych, którzy przez lata nie mogą wyleczyć trądziku lub nadmiernej reaktywności skóry!

Cukier trzcinowy czy rafinowany?

Zależność jest taka, że im więcej insuliny wyprodukuje trzustka, tym więcej będzie zmagazynowanej tkanki tłuszczowej, ponieważ hormon ten hamuje uwalnianie tłuszczu z komórek a pobudza jego odkładanie. Skok insulinowy nie jest więc pożądanym zjawiskiem i dlatego oczyszczony, rafinowany cukier jest gorszym wyborem niż słód jęczmienny czy też ryżowy, cukier kokosowy i inne, które oprócz glukozy mają tzw. „tło biologiczne”. Takie substancje słodzące zawierają bowiem min. beta-karoten, witaminy z grupy B oraz pewną ilość węglowodanów złożonych, które obniżają skoki insuliny.

Wielu z nas wybiera miód, który przecież oprócz węglowodanów prostych zawiera kwasy organiczne, olejki eteryczne, minerały: wapń, żelazo, fosfor, potas, magnez i mangan oraz chrom i jod. Do tego flawonoidy opóźniające starzenie się, witaminy: najwięcej z grupy B, ale też C oraz A. Jest też w nim acetylocholina, neuroprzekaźnik obniżający ciśnienie i zwalniający rytm serca. Pomimo swoich zalet, podnosi on poziom insuliny i nie powinno się go zjadać więcej niż 1 łyżkę dziennie. Pamiętajmy także, że miód dodawany do gorącej cieczy, traci swoje właściwości!

Może stewia?

Ulotka dołączona do opakowania z zielonym proszkiem mówi, że to roślina o drobnych białych kwiatkach, która rośnie w Paragwaju, Brazylii i w południowych stanach USA. Do słodzenia używa się liści i pączków, świeżych lub suszonych, bez oczyszczania. Stewię można też kupić w płynie. Japończycy dodają ją do wszystkiego: od deserów, napojów, sosu sojowego, bo jest trzydzieści razy słodsza niż cukier i nie ma kalorii. Naukowcy zainteresowali się stewią ze względu na diabetyków, bo okazało się, że stabilizuje ona poziom cukru we krwi. Zapobiega też otyłości i reguluje ciśnienie krwi. Odkryto także, że stewia hamuje rozwój bakterii okołozębowych i chroni przed próchnicą.

Jeżeli słodycz stewii przypadnie nam do gustu, to zdecydowanie warto ją wybrać. Uwaga jednak na korelację słodkie=kalorie dla mózgu! Nasz organizm jest doskonałą maszyną, która zaprogramowana jest w pewien, określony sposób. Zapotrzebowanie organizmu na „słodkie” wywołuje pewne konsekwencje ogólnoustrojowe bo nasz mózg czeka na glukozę, którą się „żywi”. Jeżeli zatem usilnie będziemy go oszukiwali słodkim smakiem, który nie daje mu kalorii z glukozy, rozregulujemy ośrodek głodu. Lepiej więc nie oszukiwać samych siebie zbyt często!

Może prebiotyk?

Inulina, bo o niej będzie mowa, to węglowodan  z bulw i korzeni roślin, a także prebiotyk, czyli nieulegający trawieniu składnik pożywienia, który stymuluje namnażanie pożytecznych bakterii w jelicie grubym. Inulina pobudza pracę przewodu pokarmowego, wzmacnia odporność, zmniejsza ryzyko wystąpienia raka jelita grubego, poprawia wchłanianie składników odżywczych. Inulinę do słodzenia należy stosować z umiarem i nie przekraczać dawki 20 g produktu dziennie (3-4 łyżki). Nadmiar może wywołać biegunkę.

Erytrol?

To ciekawa substancja, która występuje naturalnie, np. w gruszkach i innych owocach, natomiast ten którego używa się do dosładzania, produkowany jest syntetycznie z gliceryny odpadowej. Wielką zaletą erytrolu jest to, że nie jest on w ogóle trawiony i w postaci niezmienionej usuwany z moczem. Ma podobną za to moc słodzącą do cukru i absolutnie zero kalorii. Dodatkowo zagęszcza, wzmacnia aromat, utrwala smak i konsystencję. Świetnie nadaje się do wypieków.

Słodkie syropy?

Jeszcze jakiś czas temu syrop z agawy uznawany był za lek na cukrowe zło. Bez kalorii, bez wyrzutów insuliny. Tak oczywiście nie jest ale można nim zastępować cukier. Jest trzy razy od niego słodszy, a ma znacznie niższy indeks glikemiczny.
Kolejnym syropem jest syrop klonowy, który ma mniej sacharozy niż miód i nie jest tak kaloryczny. Zawiera wiele cennych dla organizmu witamin: B1, B2, B6, niacynę i kwas foliowy oraz wapń, magnez.

Kosmetologiczny anti-aging to przede wszystkim dietoterapia, w której ograniczamy zarówno podaż cukru jak i produktów poddanych obróbce termicznej typu smażenie lub przypiekanie (tosty)!.
Trudno mówić o odmładzaniu także wtedy, kiedy palimy papierosy, przyczyniające się także do powstania końcowych produktów glikacji.
Kosmetyczny anti-aging to także zabiegi, które ograniczają proces glikacji i unieszkodliwiają wolne rodniki towarzyszące wytwarzaniu AGE’s.

Do takich należą procedury z:
– antyoksydantami (PRO XN stopniowana terapia przeciwstarzeniowa
– peelingi metaboliczne (Cosmedix)
– witaminami z grupy B (Cosmedix)
– ze specyficznymi ekstraktami roślinnymi (terapie botaniczne Organic Life)