Nie będzie tutaj ani o detoksie ciała, ani o odstawieniu wszelkich kosmetyków. Będzie za to o nadużywaniu w zakresie kupowania i gromadzenia mnóstwa kosmetyków i o ich, co najmniej, nieefektywnym działaniu a często niestety szkodliwym.
Część z nas kupuje serię pielęgnacyjną, jeden balsam do ciała i make-up, ale ta grupa stanowi mniejszość. Zdecydowana większość posiada około 100 kosmetyków i wpada w pułapkę wręcz kompulsywnych ich zakupów. To ostatnie ma wydźwięk perojatywny, ale trudno się dziwić skoro każde pismo kobiece, każdy blog i „stories” wręcz krzyczy, żeby coś doskonałego, skutecznego i nad wyraz pożądanego – kupić!
Trudno sobie wyobrazić, ale część z moich podopiecznych, przed przystąpieniem do planowania zabiegów i specjalistycznej pielęgnacji domowej, kierowana jest przeze mnie na kosmetyczny detox, czyli nakłaniana do najbardziej podstawowych czynności pielęgnacyjnych:
- Mycia, chociaż i ta czynność bywa kontrowersyjna
- Ochrony, głównie po to, żeby zminimalizować odczucia powierzchniowego ściągnięcia skóry
Takie odstawienie kosmetyków na czas od kilku tygodni do 3 miesięcy bywa czasem jedynym sposobem na wyjście z opresji nadmiaru i przemęczenia skóry przerabianiem miliona substancji! To trochę jak nadmiar w jedzeniu – czasem trzeba je przerwać aby uruchomił się stan ketozy odżywczej i usprawnił metabolizm.
WIOSNA W KOSMETYCZCE czyli WIETRZENIE MAGAZYNU
Żeby rozpocząć sprzątanie trzeba się najpierw uzbroić w CELE, czyli zapisać które kosmetyki są Nam niezbędne w codziennej pielęgnacji.
Wydaje się, że odpowiedź będzie prosta ale nie jest, bo wymagania skóry zmieniają się czasem nawet wtedy kiedy poddani zostajemy zbyt mocnym stresorom: kiedy kilka dni będziemy zmuszeni ślęczeć przy komputerze lub przebyć daleką drogę w klimatyzowanym wagonie pociągu, kiedy przez kilka dni zmniejszymy drastycznie ilość wypijanej wody albo wypijemy alkohol czy też będziemy przyjmowali leki przeciwzapalne.
Ogólną zasadą jest jednak, moim zdaniem oczywiście:
- Wieczorne zmycie całodziennego zanieczyszczenia z lub bez makijażu
- Wieczorna tonizacja skóry za pomocą toniku lub hydrolatu
- Wieczorna aplikacja kremu na okolicę oczu
- Wieczorna aplikacja kremu odżywczo-regenerująco-nawilżającego kremu na twarz, szyję i dekolt, który ma skład pomagający skórze odtwarzać jej wewnętrzne struktury
- Poranne pobudzenie krążenia krwi i limfy za pomocą „ochlapania” twarzy zimną i ciepłą wodą
- Poranna tonizacja skóry za pomocą toniku lub hydrolatu
- Poranna aplikacja kremu chroniącego przed stresorami środowiskowymi
- Poranna aplikacja produktu ochronnego przed UV
Ad CIAŁO BY CHCIAŁO – w moim odczuciu potrzebny nam jest:
- Peeling mechaniczny lub kwasowy (płynna postać z kwasami AHA)
- Balsam
- Ewentualnie serum/koncentrat na strategiczne miejsca
- Delikatny preparat myjący, bez środków powierzchniowo czynnych, do higieny intymnej
- Krem do stóp jeżeli balsam nie zapewnia wygładzenia
Okresowo, jak wcześniej wspomniałam, skóra może wymagać dodatkowego wsparcia:
- Specjalistycznego peelingu do twarzy (jeżeli nie korzystamy z regularnych wizyt u kosmetologa)
- Olejów
- Maski/masek
- Serum czyli boostera
Jeżeli w naszym asortymencie jest więcej niż to co napisałam powyżej, trzeba zdecydowanie sprawdzić czy kosmetyki nadal są przydatne do używania.
Moim sposobem na „ogarnięcie” zapasów jest opisywanie niezmywalnym flamastrem daty otwarcia danego kosmetyku i pilnowanie czy nie minął już termin jego przydatności. Zazwyczaj kosmetyki po otwarciu można zużyć w ciągu 6 (eco – krócej) lub więcej miesięcy, ALE:
- Jeżeli są odpowiednio przechowywane
- Jeżeli wydobywaliśmy je z opakowania za pomocą szpatułki
Ile z nas popełnia ten sam błąd😊? Kupujemy nowy kosmetyk i już nie możemy się doczekać jak go zastosujemy. Otwieramy zatem opakowanie i przerywamy używanie „starych” a konto „nowych”, chociażby na dwa dni. Potem jednak mamy wyrzuty sumienia, że przecież za te wcześniejsze kosmetyki już zapłaciliśmy sporo i wracamy do nich, zapominając z kolei kiedy otworzyliśmy nowy zakup. Znajome?
To bez sensu! Lepiej poprosić o tester, o próbki, o miniatury produktów po to, żeby zaspokoić swoją ciekawość i nie kupować nowych kosmetyków, przed czasem wykończenia starych.
Jeżeli nie zaznaczyliście daty otwarcia kosmetyki i nie macie pojęcia jak „stary” on jest, możecie skorzystać z miejsc dzięki którym sprawdzicie datę produkcji:
Można też sprawdzić kosmetyk „organoleptycznie” czyli powąchać, pooglądać czy się nie rozwarstwił, chociaż to ostatnie nie jest tak oczywiste bo niektóre z nich wymagają potrząśnięcia, żeby stworzyć idealną mieszaninę.
Jedno jest pewne: jeżeli przypominasz sobie, że ów kosmetyk to balsam z wakacji sprzed roku – wyrzuć, jeżeli krem ma dziwny zapach – wyrzuć, jeżeli zaglądając do słoiczka widzisz, że powierzchnia kremu ma inny kolor – wyrzuć.
Przechowywanie kosmetyku ma wpływ na jego żywotność i działanie. Nie trzymamy ich:
- na półce nad kaloryferem,
- na parapecie który jest mocno nasłoneczniony,
- na pralce która się nagrzewa
- przy wannie, w której regularnie bierzemy gorące kąpiele.
Zdecydowanie lepszym miejsce dla kremu jest lodówka. Niezasadnym jest odkładanie do lodówki kremu z konserwantami, który zużyjemy w ciągu miesiąca albo serum w opakowaniu airless, ale kosmetyki ekologiczne, oleje tłoczone na zimno, kremy których używamy rzadko (np. gęsty krem ochronny do stosowania jako „kołderka”) dobrze będą się czuły w zimnie.